Biegówki na firmowej imprezie integracyjnej

W piątek, sobotę i niedzielę byliśmy na firmowym wyjeździe integracyjnym. W przeciwieństwie do poprzednich imprez tego typu myśl przewodnia wyjazdu, czyli narty biegowe, była mi bardzo bliska. Co ciekawe, pomysł wyjazdu nie wyszedł ode mnie ani dwóch innych osób z firmy jeżdżących regularnie na biegówkach, tylko od koleżanki która była kiedyś na podobnej imprezie i jej się podobało – mimo że nart nie ma i poza jednym incydentem na nartach biegowych nie jeździ…

IMG_1680

Przygotowania

Jako zadeklarowany entuzjasta biegówek stałem się mimowolnym konsultantem przygotowań przed wyjazdem. Wyjazd z W-wy na trzy dni w góry nie wchodził w rachubę, bo czas dojazdu autokarami byłby dłuższy od imprezy. Podjęto decyzje że jedziemy na Mazury, na trasy przygotowane w ramach projektu Wioski Narciarskiej Wiartel – znanego mi wcześniej jedynie z ogłoszeń na Facebook. Najprostszym wyborem miejsca noclegowego był Hotel Jabłoń bo, przynajmniej na schematach, jest położony przy samej trasie narciarskiej. Przypadkiem złożyło się tak, że byłem tam wcześniej z rowerem, także mogłem śmiało zarekomendować ten obiekt.

W mojej opinii najtrudniejszą organizacyjnie kwestią było zapewnienie sprzętu narciarskiego dla około 70 osób (!) oraz koordynacja sportowa tego przedsięwzięcia – wyzwania podjęła się firma Seba Sport z Pisza. Działania zaczęły się od zebrania deklaracji numerów butów i wzrostu od uczestników – bardzo słusznie, bo pozwoliło firmie na wcześniejsze przygotowanie sprzętu. Trzy osoby, m.in. ja, zadeklarowały zabranie własnego sprzętu.

Przed samą imprezą trzymaliśmy kciuki za pogodę, organizator przesyłał nam pozytywne informacje o przygotowaniu tras narciarskich. Równolegle w firmie prowadziliśmy działania PR-owe zachęcające do udziału w zabawie na nartach, przekonując że to miłe i każdy może się szybko nauczyć.

Przebieg

Jechaliśmy na miejsce wiedząc że śnieg jest. Zachowanie w autobusie było nad wyraz odpowiedzialne, nie doszło do nadużycia używek które mogłyby utrudnić jazdę na nartach. Na miejscu bardzo sprawnie zjedliśmy obiad i zostaliśmy zaproszeni do ogrzewanego namiotu gdzie ekipa Seba Sport rozdawała buty – po niecałej godzinie wszyscy byliśmy gotowi.

IMG_1161

W międzyczasie okazało się że początkowy pomysł ze startem trasą od samego hotelu jest niemożliwy bo leśnicy zniszczyli ślady (!). Wsiedliśmy więc do autokarów i pojechaliśmy do miejscowości Wiartel. Tam czekały na nas rozłożone komplety nart, posegregowane wg długości – sprytny pomysł.

IMG_1325

Po krótkim (może nawet zbyt krótkim) wprowadzeniu teoretycznym zostaliśmy poprowadzeni na szlak.

IMG_1552

Punktem kulminacyjnym zajęć dnia pierwszego były zawody w następującej formule: start co około minutę pięciu zawodników na pięciu torach obok siebie. Wyniki nie były mierzone, starczała satysfakcja z pokonania sąsiadów.

IMG_1618

Na zakończenie tego dnia część osób zrobiła sobie dodatkowe pętle, po czym nastąpił odwrót do miejsca zamieszkania. A oto moja ścieżka GPS z tej części dnia.

Ja po powrocie do hotelu postanowiłem jednak rozpoznać trasę z hotelu do jeziora Wiartel, tą rzekomo zniszczoną przez leśników. I przejechać się dało bez większych problemów, jedynie około 30 metrów trzeba było przejść po igliwiu. Ścieżka GPS z wieczornego rozpoznania.

Następnego dnia znowu autokarami udaliśmy się na szlak, tym razem na parking przy wschodnim brzegu jeziora Wiartel. Stamtąd udaliśmy się około 3 km szlakiem do punktu widokowego, a następnie zawróciliśmy w miejsce gdzie planowane były „oficjalne” zawody. Ścieżka GPS.

IMG_1837

Zawody były rozegrane w formule sprintu indywidualnego na około 200 metrów. Jednocześnie na torze biegła jedna lub dwie osoby. Wszyscy zawodnicy zostali nagrodzeni okolicznościowymi medalami. Jako że dystans był bardzo krótki to rozegrałem go metodą „wioślarską” czyli praktycznie tylko rękoma – metoda mało elegancka ale okazała się skuteczna i dała pierwsze miejsce. Ale koleżanka która pobiegła klasycznie, i zdecydowanie ładniej ode mnie, była tylko niecałe 10 sekund gorsza.

Po zakończeniu zawodów i powrocie do autokarów na uczestników czekała jeszcze jedna niespodzianka: konkurs w strzelaniu z broni pneumatycznej.

IMG_1949

Po strzelaniu, zamiast wrócić autokarem, udało mi się namówić parę osób i wróciliśmy do hotelu na nartach – ścieżka GPS.

Podsumowanie

Jak na imprezę firmową to był świetny pomysł. Większość ludzi, mimo że miała narty pierwszy raz na nogach, świetnie się bawiła. Sporo osób zadeklarowało chęć kontynuacji zabawy w narty biegowe. Ruch na świeżym powietrzu okazał się również świetnym sposobem na walkę z objawami „przeimprezowania” dnia poprzedniego, co mogłem naocznie sprawdzić…

W mojej opinii firma Seba Sport świetnie wywiązała się z zadania: przygotowała sprzęt, sprawnie go rozdała oraz sprawowała opiekę nad uczestnikami na trasie. Biorąc pod uwagę ilość osób (ostatecznie około 50-ciu) to było naprawdę duże wyzwanie. Może wprowadzenie teoretyczne było zbyt krótkie i nie wszyscy dobrze zostali zapoznani, może powinno być więcej opowiadania o technice, może trzeba było udzielić więcej pomocy osobom które słabo sobie radziły… Jednak przy tej ilości osób było to moim zdaniem trudne…

Znacznie gorzej wypadła infrastruktura Wioski Narciarskiej Wiartel ale to temat na osobnego posta. Również pogoda nie do końca dopisała, bo przez cały wyjazd słońce nie było widoczne ani razu. Ale reasumując, to bardzo mi się podobało i chciałbym na podobny wyjazd pojechać za rok.

2 komentarze do “Biegówki na firmowej imprezie integracyjnej

  1. Pingback: Wioska narciarska Wiartel – rozczarowanie? | Marek Berkan - strona domowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *