Na przełomie stycznia i lutego spędziliśmy tydzień w miejscowości Ramsau am Dachstein w Styrii w Austrii, niedaleko Salzburga. Impreza była zorganizowana przez Towarzystwo Narciarskie Biegówki.
Trasy i opis infrastruktury
Region Ramsau oferuje około 160 km przygotowanych tras biegowych, w tym ponad 30 km do stylu łyżwowego, oraz dodatkową trasę na lodowcu na wysokości 2700 metrów gdzie wjeżdża się kolejką – niestety gdy my byliśmy to była jeszcze nieprzygotowana. Mapka tras:
Większość tras ma początek w centrum Ramsau na stadionie sportowym który jest atrakcją sam w sobie – jest tam 2,7 km świetnie przygotowanych tras oświetlonych wieczorami (do 21:00). Główne trasy są poprowadzone wzdłuż doliny w której leży Ramsau oraz dookoła góry Kulmberg – są to szerokie szlaki przygotowane zarówno do stylu klasycznego jak i łyżwowego. Dodatkowe trasy odchodzą na sąsiednie polany oraz w sąsiadujące doliny.
Odwiedzający region mają następujące możliwości spędzania czasu:
- Wycieczki krajoznawcze stylem klasycznym, w szczególności czarnymi szlakami: Rittisloipe (17 km), Rossinloipe (11 km), Kulmbergloipe (14 km) połączone z odpoczynkiem w schroniskach górskich i Gästehaus-ach.
- Trasa „Dachstein Skating” (30 km) dla miłośników stylu łyżwowego.
- Wieczorne bieganie na oświetlonym stadionie (klasyk i łyżwa)
- Basen miejski (w cenie noclegu :-))
W centrum Ramsau są sklepy sportowe świetnie zaopatrzone w asortyment związany z nartami biegowymi – pełen przegląd modeli i rozmiarów. Do tego wypożyczalnia sprzętu (high-end’owy komplet do łyżwy na 5 dni 70 EURO!), szkółki biegania, nawet laserowa strzelnica do biathlonu… No i wybór knajp.
Korzystanie z tras biegowych jest płatne – karnet na 14 dni kosztuje 30,50 EURO. Niby sporo ale otrzymujemy za to mamy świetnie przygotowane trasy oraz – dla chętnych – darmowe przejazdy autobusem (nam nie były potrzebne…). Moja opinia jest taka że chętnie w Polsce zapłaciłbym te same pieniądze gdyby ktoś zaoferował podobne warunki.
W Ramsau i okolicznych miejscowościach jest bardzo dużo hoteli i pensjonatów, przy czym bardzo dużo z nich stoi bezpośrednio przy trasach. Rano wychodzimy z budynku, zapinamy narty i biegniemy – w przeciwieństwie do polskich Jakuszyc gdzie najpierw trzeba dojechać i to najczęściej samochodem.
Atmosfera
Ramsau, w moim odczuciu, jest miesteczkiem biegaczy – większość infrastruktury jest przygotowanej do biegania, trasy biegowe są w centrum miasta, obiegają je dookoła i prowadzą w sąsiadujące doliny. Stoki i wyciągi dla narciarstwa zjazdowego są ale jakby z boku…
Biegając mijaliśmy setki innych biegaczy: spokojnie „szurające” osoby starsze, zawodników poruszających się łyżwą w tempie iście olimpijskim, rodziny z dziećmi… Pełen przegląd, wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni. Podobna atmosfera panowała w schroniskach oraz knajpach które były tuż przy trasach.
Biegacze razem ze ski-passem otrzymują mapkę oraz kartę tras. Przy trasach są rozmieszczone małe budki z dziurkaczami którymi „podbija” się trasy na karcie. Po zaliczeniu 80 km tras można w punkcie informacji turystycznej otrzymać dyplom i odznakę potwierdzającą sukces.
Koszty
7-dniowy nocleg ze śniadaniami i obiadokolacjami oraz ubezpieczenie kosztowały nas około 1500 PLN, wspomniany ski-pass jakieś 130 PLN, dojazd samochodem z W-wy po 260 PLN na osobę – 1000 km w jedną stronę, 4 osoby w samochodzie. Czy to dużo? Może i tak ale zdecydowanie było warto.
Plusy organizacyjne (moje „lesson learned”)
- Świetnie poprowadzone, przygotowane i oznaczone trasy, codziennie rano ratrakowane.
- Ski-passy sprzedają właściciele pensjonatów tworząc dosyć szczelny system (uzupełniają go wyrywkowe ale częste kontrole w kluczowych węzłach tras), prawdopodobnie mając od tego prowizje.
- Basen miejski jest w cenie noclegu, komunikacja busami jest w cenie ski-pass’a.
- Darmowe mapki tras i broszury, świetnie wyposażona informacja turystyczna.
- Nasz pensjonat miał miejsce do trzymania nart, suszenia butów, szopę do smarowania nart, saunę i pomieszczenie „imprezowe”.
[map style=”width: auto; height:300px; margin:20px 0px 20px 0px; border: 1px solid black;” address=”Ramsau am Dachstein, Austria” marker=”yes” maptype=”TERRAIN” z=”12″]
Pingback: Wioska narciarska Wiartel – rozczarowanie? | Marek Berkan - strona domowa
Cześć! Byliśmy i my, w końcu 🙂
Z zazdrością patrzę na efektowne widoki na Twoich zdjęciach z Rittisloipe. Niestety, podczas naszego pobytu przez dwa pierwsze dni w górach nad dolinami wisiały chmury i dosłownie tylko chwilami mieliśmy okazję orientować się w pięknie przestrzeni dookoła. Na jednym ze zdjęć na stronie mam ławkę stojącą zapewne w fajnym punkcie widokowym, ale u nas była to ławka z widokiem na mleko, mgłę, nic więcej:
http://www.znajkraj.pl/ramsau-am-dachstein-austria-na-biegowkach
Za to na Dachsteinie pięknie świeciło Słońce, czekały na nas dwie przygotowane pętle. Genialne chwile, wyjątkowe miejsce 🙂
Pozdrowienia 🙂