Rozpoczęcie sezonu rowerowego na nowym sprzęcie KTM 29”

Kończąc sezon zimowy odgrażałem się że zmienię zasłużonego Scott’a Comp Racing 26” z 2000 roku na bardziej współczesny rowe. Po namowach żony i kolegi Piotrka, rozbiłem świnkę-skarbonkę i po pośpiesznym rozpoznaniu rynku zdecydowałem się na sprzęt firmy KTM. Firma ta jest znana raczej z profesjonalnych motocykli enduro ale od jakiegoś czasu produkuje także bardzo fajne rowery. Poniżej kilka przemyśleń i opinii po tym zakupie które mogą okazać się pomocne dla laików chcących wydać parę złotych na nowy sprzęt.

Zawody Poland Bike Otwock

Zawody Poland Bike Otwock

Rozmiar kół: 29” (zwany także 29er)

Jeżdżąc na rowerze o kołach w rozmiarze 26” ceniłem jego zwrotność, poręczność i niewielką masę. Jednak znajomi już zaczynali się ze mnie śmiać, że stojąc obok innych zawodników wyglądałem jak na rowerze dla dzieci. Przymierzając się do większych kół 27,5” lub 29” na początku miałem wrażenie jakbym wsiadał na rower trekingowy. W pierwszych zawodach na dużych kołach 29” jechałem ostrożnie, ucząc się jak rower reaguje na wąskich i krętych single-trackach pomiędzy drzewami oraz w piachu, bo faktycznie zachowywał się inaczej. Dodatkowym utrudnieniem jest znacznie szersza kierownica, którą łatwo zaczepić o drzewo czy sąsiedniego zawodnika przy zwężeniu. Jednak na drugich zawodach już byłem na tyle oswojony, że kompletnie zapomniałem o większy rozmiarze – po prostu jechałem „ile fabryka dała”.

Pozytywną konsekwencją dużych kół są oczywiście mniejsze opory toczenia i przez to większa prędkość – czuć to wyraźnie przy jeździe po asfalcie: startując rok temu na 26” z podobnego sektora wypluwałem płuca żeby utrzymać się w stawce, to teraz na kołach 29” wyprzedzałem innych zawodników… Co więcej, maraton w Józefowie oceniany jest jako dosyć trudny, a ja nie odczułem żadnych technicznych problemów. Zobaczymy jeszcze jak wyjdzie test w terenie górskim…

Na razie potwierdzam zasłyszaną opinię: z rozmiaru 29” już nie zmienia się na mniejszy i jeżeli rowerzysta ma przynajmniej te 172 cm wzrostu to trzeba wybierać duże koło.

Karbonowa rama

Mimo ryzyka uszkodzenia zdecydowałem się na nowocześniejszy typ materiału. Nie jestem profesjonalistą aby ocenić precyzyjne niuanse elastyczności materiału jednak mogę potwierdzić jedno: po przejechaniu 60 km w tempie sportowym tylko minimalnie bolały mnie plecy. Przy sztywnej aluminiowej ramie na kołach 26” pod koniec zwykłej „szybkiej” wycieczki, nie wspominając o zawodach, ból kręgosłupa psuł cały urok jazdy na rowerze. Więc w trosce o własne plecy jestem zdania że to rozsądna inwestycja.

Minusem i zagrożeniem tego materiału jest podatność na uszkodzenia przy ewentualnych wywrotkach i transporcie na bagażniku dachowym samochodu – w tych kwestiach nie mam jeszcze negatywnych uwag i liczę że mieć nie będę :-).

Jedna zębatka z przodu (bez przerzutki)

Namówiony przez kolegę Piotrka poddałem się modzie „odchudzania” roweru przez rezygnacje z przedniej przerzutki. Rozwiązanie to, oprócz zmniejszenia masy roweru ma też drugą praktyczną zaletę: nie trzeba myśleć :-). Mając z przodu dwie albo nawet trzy tarcze (jak w moim starym rowerze 26”) trzeba w krytycznych momentach kombinować czy zrzucić na najmniejszą lub wrzucić na największą zębatkę z przodu, co najczęściej musi się wiązać z korektą biegu z tyłu oraz sporym ryzykiem zgrzytu albo nawet spadnięcia łańcucha pod dużym obciążeniem. Jedno przełożenie z przodu magicznie rozwiązuje te problemy: zero myślenia, jedna manetka, tylko biegi w dół i w górę…

Minusem jest nieco mniejszy zakres przełożeń, ponieważ z dwóch czy trzech zębatek z przodu oczywiście można mieć do dyspozycji szybsze i wolniejsze przełożenie niż tylko z jednej zębatki. Ale przy 11-biegowej kasecie w której najmniejsza zębatka ma 10 a największa 42 zęby zakres jest całkowicie wystarczający na mazowieckie szlaki: najszybszy bieg jest całkowicie wystarczający do jazdy w peletonie po asfalcie, a najwolniejszy jeszcze wystarczający do grupowych podjazdów. Faktycznym testem tego najwolniejszego przełożenia będą zawody w jakiś górach ale tam będę miał jeszcze możliwość ratowania się zmianą przedniej zębatki z 32 na 30 zębów.

Jako ciekawostkę dla fascynatów nowinek technicznych warto wspomnieć że „zwolnienie od myślenia” od około 3 lat jest już możliwe bez rezygnacji z wielu tarczy z przodu: osprzęt Shimano XTR Di2 to rozwiązanie w którym jedną elektroniczną manetką wybiera się bieg a komputerek przesyła tylko komendę do siłowników obu przerzutek które mają biegi wrzucić. Siłowniki są zasilane w niewielkich baterii ukrytych w ramie. Rozwiązanie brzmi kosmicznie, ceny wyglądają podobnie (sama tylna przerzutka około 2500 zł), jednak na ostatnich zawodach zdarzyło mi się przez jakiś czas jechać za innym zawodnikiem któremu przerzutki dziwne „burczały”…

Jak i gdzie kupić

Tutaj pozwolę sobie na małą reklamę sklepu Bike Concept z Łomianek, gdzie można nabyć wspomniane rowery KTM. Mogę ich polecić z kilku powodów:

  • sami regularnie startują w amatorskich zawodach Poland Bike i MTB Mazovia,
  • organizują nową ale prężnie rozwijającą się drużynę rowerową,
  • rozsądnie doradzają jakiego roweru potrzebujemy w zależności od przeznaczenia i możliwości fizycznych kupującego,
  • znam osobiście właścicielkę od około 20 lat z innych relacji biznesowych 🙂

Natomiast moja kluczowa rada dotycząca kupowania roweru, niezależnie czy ma być to sportowa maszyna czy rowerek dla dziecka, jest taka żeby absolutnie nie robić tego w sobotę czy niedzielę. Na wiosnę w tych dniach w każdym sklepie jest taki tłok że klienci biją się o uwagę sprzedawców i nie ma szansy na cierpliwe wysłuchanie o potrzebach kupującego. Polecam poświęcić dzień roboczy kosztem urlopu czy późniejszego odpracowania i zakupy w spokojnej atmosferze.

Reasumując: rowery to super sprawa, szczególnie fajne :-). Do zobaczenia na zawodach, na wycieczce w lesie albo na ścieżce rowerowej w drodze do pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *