W weekend miałem przyjemność ponownie gościć w restauracji Piwniczka u Jerzego Waśkowskiego w Karwi. Rok temu byłem tam pierwszy raz teraz, ponownie odwiedzając Karwię znowu musiałem złożyć tam wizytę…
W zasadzie nie jestem specjalistą kulinarnym ale, podobnie jak w przypadku gospody Wedle Bucków o której niedawno pisałem, wyjdę z założenia że „nie znam się, to wypowiem się”…
Powody żeby o tym wspominać o tej wizycie są zasadniczo dwa. Pierwszym jest fakt, że restauracja pana Waśkowskiego działa w Karwi. Gdybym spotkał ją w którymś z 5 gwiazdkowych hoteli w dużym mieście, to bym się nie zdziwił. Natomiast znalezienie jej w Karwi – małej miejscowości w której poza sezonem się niewiele dzieje, jest moim zdaniem ewenementem.
Drugim powodem jest absolutnie unikalne, przynajmniej dla mnie, podejście właściciela do gości – każdy jest przez niego osobiście witany, częstowany lokalną nalewką, a przy każdym daniu pytany o wrażenie oraz uwagi. Pan Jerzy chętnie opowiada zarówno o przygotowywanych potrawach, o różnych kwestiach dotyczących kuchni, własnych doświadczeniach oraz o lokalnie wytwarzanych alkoholach. To że restauracja jest maleńka, daje mu możliwość nawiązania osobistego kontaktu praktycznie z każdym gościem.
Podczas poprzednich wizyt byliśmy trochę „na szybko” ale w ostatnią niedzielę zarezerwowaliśmy sobie sporo czasu (i gotówki…) żeby cieszyć się daniami pana Jerzego. Ja miałem przyjemność próbować kremu z borowików, pieczeni jagnięcej w sosie czosnkowym i truskawko-malin zapiekanych w koglu-moglu. Towarzyszące mi osoby próbowały filetu z sandacza oraz filetu z dorsza i też były bardzo zadowolone.
Także gdybyście byli w okolicach Karwi, to gorąco zachęcam do poświęcenia dłuższej chwili na spróbowanie tamtejszych przysmaków. A w weekend pamiętajcie koniecznie o wcześniejszej rezerwacji bo wolne stoliki są mało prawdopodobne :-).