Niedawno mieliśmy okazję odwiedzić Farmę Iluzji – kompleks edukacyjno – rozrywkowy położony około 80 km od W-wy w kierunku Lublina.
Dojazd był stosunkowo wygodny, jednak po zjechaniu z głównej drogi warunki stanowczo gorsze, ale do wytrzymania. Ciekawostką jest fakt że kompleks jest położony z dala od czegokolwiek, w szczerym polu. Duży parking na polanie – przy większych upałach może być sporo nieprzyjemnego kurzu…
Wejście jest relatywnie niedrogie. szczególnie że małe dzieci wchodzą za darmo. Kompleks jest naprawdę spory i urozmaicony. Dużą część zajmują atrakcje edukacyjne – rodzice mogą zabłysnąć pomysłowością tłumacząc dzieciom jak te obiekty działają i o co chodzi:
Najbardziej widowiskowym obiektem jest przechylony dom, wyglądający jakby unosiły go balony.
Przebywanie wewnątrz jest, wbrew pozorom, niełatwym wyzwaniem ponieważ wzrok dostarcza odmiennych bodźców niż zmysł równowagi. Dla osób z chorobą lokomocyjną (morską) może się skończyć niedobrze…
Fajną atrakcją jest gabinet luster, soczewek i hologramów.
Na świeżym powietrzu też jest trochę ambitnych atrakcji…
Ale są też standardowe rozrywki na których dzieci można zostawić na całe godziny. Tutaj atrakcją dla rodziców jest budżet – to co w Warszawie często kosztuje 5 zł / 10 minut w kompleksie jest w cenie biletu.
Są też atrakcje dla rodziców – miałem pierwszy raz okazję przejechać się elektrycznym Segway’em (10 zł / 10 minut) – polecam.
Niestety najsłabszym elementem kompleksu okazała się gastronomia – dostępny jest tylko bar z frytkami, smażoną kiełbasą, zapiekankami, zupą itp. Gdyby to była knajpa dla motocyklistów to bym nie narzekał ale w obiekcie zorientowanym na dzieci takie – delikatnie mówiąc niezdrowe – jedzenie to spory minus.
Niemniej jednak rodzinom z dziećmi zdecydowanie polecam.
[map style=”width: auto; height:300px; margin:20px 0px 20px 0px; border: 1px solid black;” marker=”yes” lat=”51.65880″ lon=”21.68990″ maptype=”OSM” z=”7″]
Fajny ten park. Koniecznie muszę się wybrać ze swoimi dzieciakami. A co w tym żarciu było nie tak ? Może można zabrać swoje ?
Z miejscowym jedzeniem był taki problem że moim zdaniem średnio nadaje się dla dzieci: frytki, smażone „kurczaczki”, zapiekanki – taki trochę junk-food i to na świeżym powietrzu. Po prostu wolałbym normalną restaurację z normalnymi talerzami i metalowymi sztućcami.
Tak, można zabrać swoje jedzenie i jest miejsce gdzie można je zjeść – widziałem nawet osoby z turystycznymi lodówkami :-). Można też wciąć własną kiełbasę i usmażyć na zorganizowanym tam ognisku.