Recenzja książki „Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje”

Rzadko czytam książki podróżnicze ale korzystając z dłuższego świątecznego weekendu i faktu że książkę dostałem znacznie wcześniej na prezent, skusiłem się na lekturę Księżycowa autostrada. Motocyklem przez Himalaje Witolda Palaka.

Turystykę motocyklową można uprawiać na bardzo wiele sposobów: począwszy od jednodniowych wyjazdów bez żadnych bagaży w okolicy własnego domu, poprzez wyprawy zorganizowane przez profesjonalne biura podróży gdzie motocykle dojeżdżają na lawecie, uczestnicy dolatują wygodnie samolotem i nocują w hotelach, a całej wyprawie towarzyszy „service-car”, a skończywszy samodzielnie planowanych i organizowanych wyjazdach (ze spaniem w namiotach lub „gdzie wypadnie”). Ja preferuję ten ostatni wariant, a książka przedstawia dokładnie taką przygodę.

Streszczając treść książki w jednym akapicie, jest to opis wyprawy motocyklowej ojca z 16-letnim synem, którzy nauczyli się jeździć na jednośladach parę miesięcy wcześniej (!), do Indii i Nepalu. Jako środek transportu posłużyły przygodnie zakupione stare motocykle Royal Enfield – konstrukcja angielska, ale od dawna poza Indiami nieprodukowana. W około 3 miesiące panowie na trasie pokonali kilka tysięcy kilometrów zaliczając kilka spośród najwyżej położonych przejezdnych przełęczy na świecie, podziwiając najwyższe góry i poznając obcą kulturę.

Książkę można polecić z kilku powodów:

  • fabuły o spartańskim podejściu do niemal nierealnego celu jakim są przełęcze powyżej 5000 n n.p.m.: bez GPS, telefonu satelitarnego, na zabytkowych i częściowo niesprawnych motocyklach, bez owiewek, ogrzewania kierownicy, itp.,
  • ładnych zdjęć,
  • opisów z perspektywy całkowitego laika motocyklowego (więc powinna być zrozumiała dla nie-motocyklistów),
  • dużej ilości informacji o historii i kulturze Indii i Nepalu,
  • informacji praktycznych dla ewentualnych następców (sklepy, warsztaty motocyklowe, noclegi, opisy dróg, itp.),
  • pokazania że Nepal to nie tylko ekstremalne wspinanie i treking.

Autor ma sprawne pióro, więc książka wciąga i dobrze się ją czyta. Jedyne zastrzeżenie jakie miałem po skończeniu lektury, to opisy unikania opłat za wstęp do różnych atrakcji turystycznych, zdaniem autora uzasadniane lokalną polityką różnych cen dla „obcych” i „swoich” jaka jest stosowana w Nepalu. Moim zdaniem, jeżeli zasady się nie podobają, to można nie korzystać, albo w ostateczności się przynajmniej tym nie chwalić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *